Wakacyjna aura w naszym kraju coraz rzadziej przypomina sielankowe lato, które pamiętają dziadkowie. Zamiast długich tygodni ciepła i słońca z przelotnymi deszczami mamy dziś pogodowy rollercoaster. Obfite opady kończą się zalanymi ulicami, a zaraz potem przychodzi długotrwała susza. Te zmiany są odczuwalne w wielu dziedzinach – od rolnictwa przez infrastrukturę aż po komfort życia codziennego. Jak pokazuje badanie klimatyczne przeprowadzone przez Europejski Bank Inwestycyjny (EIB), aż 83% Polaków zetknęło się ostatnio z jakimś ekstremalnym zjawiskiem pogodowym. Najczęściej wskazywaną sytuacją była susza – wspomina o niej niemal połowa respondentów.
W obliczu nasilających się zmian pogodowych coraz więcej osób uważa, że konieczne będzie wprowadzenie zmian
w codziennym funkcjonowaniu. Świadome podejście do wykorzystania wody nabiera więc znaczenia, zarówno w działaniach indywidualnych, jak i w decyzjach podejmowanych przez całe społeczności. Tylko wtedy uda się ograniczyć skutki przyszłych zagrożeń.
Nieprzewidywalne polskie lato
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu lato miało bardziej przewidywalny rytm.
Występujące deszcze, miały łagodny przebieg i dobrze zasilały glebę. Po kilku dniach upału często następowało ochłodzenie, a burze – choć gwałtowne – nie siały spustoszenia z taką częstotliwością jak obecnie. Dziś lato przypomina ciąg dynamicznych zmian. Dane pogodowe i analizy specjalistów od klimatu wskazują, że zjawiska skrajne stają się u nas coraz powszechniejsze. Coraz częściej tygodniami nie spada ani jedna kropla deszczu, by potem w ciągu godziny spadła taka ilość wody, jaka dawniej rozkładała się na kilka dni.
Źródłem tych gwałtownych różnic jest podnosząca się średnia temperatura na Ziemi. Cieplejsze powietrze może zatrzymać więcej wilgoci, co zwiększa intensywność późniejszych opadów. Do tego zmieniony układ wiatrów i frontów atmosferycznych sprawia, że nad danym obszarem mogą utrzymywać się suche masy powietrza przez długi czas,
co pogłębia suszę.
Kiedy deszcz nie daje ulgi – dlaczego woda „ucieka”?
Z pozoru mogłoby się wydawać, że letnie ulewy są zbawieniem dla wysuszonej ziemi. W praktyce wygląda to jednak zupełnie inaczej. Mimo że roczna suma opadów pozostaje zbliżona do normy, kluczowym wyzwaniem staje się ich rosnąca intensywność oraz niski poziom retencji, który uniemożliwia efektywne zagospodarowanie zasobów wodnych. Gwałtowny, obfity i intensywny opad nie daje glebie szansy na wchłonięcie. Zamiast przenikać w głąb, spływa po powierzchni, szczególnie w miastach pokrytych asfaltem, betonem i kostką. Takie nawierzchnie działają jak bariera nieprzepuszczająca wody. Tradycyjna kanalizacja burzowa, realizowana w postaci sieci kanałów i rurociągów, błyskawicznie odprowadza wodę opadową do rzek, a stamtąd prosto do morza.
Taka utrata wody oznacza mniej wilgoci w glebie i niższy poziom wód podziemnych.
Zjawisko to nie dotyczy tylko pojedynczych miast, ale całego kraju. Dane Najwyższej Izby Kontroli pokazują, że Polska znajduje się w ogonie europejskich statystyk, jeśli chodzi o zatrzymywanie wody. U nas udaje się zgromadzić zaledwie około 6,5% całkowitego odpływu rzecznego. Dla porównania – Hiszpania, która również walczy z suszami, potrafi zmagazynować ponad 40%. Nasze systemy kanalizacji i zagospodarowania wody nie są przystosowane do tego,
by zatrzymać deszcz tam, gdzie spadł, a właśnie to powinno być priorytetem.
Woda, którą zużywamy, nawet o tym nie wiedząc
Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że zużywamy wodę głównie podczas kąpieli czy mycia naczyń, rzeczywistość jest bardziej złożona. Największe zapotrzebowanie wynika z tego, co kupujemy i konsumujemy każdego dnia. Każdy produkt – od jedzenia po elektronikę – ma swój „ślad wodny”, czyli ilość wody wykorzystanej w procesie jego wytwarzania.
W domu statystyczny Polak zużywa codziennie między 100 a 150 litrów wody. Ale wystarczy spojrzeć na produkcję żywności, by zrozumieć skalę: uzyskanie jednego kilograma wołowiny pochłania aż 15 tysięcy litrów wody. Wynika to głównie z potrzeb uprawy roślin dla bydła i samego utrzymania hodowli. Do wyprodukowania bawełnianej koszulki zużywa się nawet 2700 litrów – od podlewania plantacji bawełny po procesy farbowania. Nawet mała rzecz, jak filiżanka kawy, oznacza zużycie około 140 litrów wody.
Świadomość takich zależności pomaga zrozumieć, jak bardzo nasze codzienne decyzje – co jemy, w co się ubieramy,
co kupujemy – wpływają na stan zasobów wodnych na świecie i w Polsce. Kiedy latem poziom rzek i studni spada, warto pamiętać, że wysokie zużycie wody przez przemysł i konsumpcję ma bezpośredni wpływ na ten stan.
Jak możemy wspólnie dbać o wodę? Lokalne rozwiązania i społeczne działania
Jednym ze sposobów na lepsze zarządzanie opadami jest tzw. mała retencja, czyli podejmowanie inicjatyw, które pozwalają zatrzymać wodę dokładnie tam, gdzie pada. Takie podejście może być skutecznie realizowane na poziomie lokalnym, na przykład przez szkoły, spółdzielnie mieszkaniowe czy wspólnoty. Zamiast odprowadzać deszczówkę
do kanalizacji, warto ją wykorzystać ponownie, na przykład do podlewania roślin.
Co można zrobić, aby jak najlepiej zatrzymać wodę opadową w miejscu jej pojawienia się?
- Zakładanie ogrodów deszczowych – to niewielkie obniżenia terenu obsadzone roślinnością, które przechwytują wodę z dachów i chodników, dając jej szansę wsiąkać w grunt. Ich stworzenie jest możliwe nawet w ramach wspólnych działań mieszkańców.
- Zmiana rodzaju nawierzchni – tradycyjna, szczelna kostka może zostać zastąpiona przez materiały przepuszczalne, takie jak płyty ażurowe. Dzięki temu woda nie spływa po powierzchni, ale wraca do ziemi.
- Instalowanie zbiorników na wodę deszczową oraz zielonych dachów – szkoły mogą zbierać deszczówkę
i wykorzystywać ją do podlewania boisk i ogródków. Zieleń na dachach nie tylko zatrzymuje wilgoć, ale poprawia jakość powietrza i daje uczniom praktyczną lekcję ekologii. - Edukowanie młodych pokoleń – w placówkach oświatowych można prowadzić zajęcia o znaczeniu wody i metodach jej ochrony. Dzięki temu dzieci uczą się dobrych nawyków, które potem przenoszą do domów i rodzin.
Samorządy, czyli siła napędowa miejskiej retencji
Choć działania pojedynczych osób i wspólnot są ważne, szersza zmiana wymaga zaangażowania samorządów. Lokalne władze dysponują narzędziami planistycznymi i budżetami, które pozwalają przekształcać miasta w miejsca lepiej przystosowane do zmian klimatu. Jednym z kierunków jest tworzenie miast-gąbek, czyli przestrzeni, które pochłaniają wodę, zamiast ją odprowadzać.
Urzędy mogą:
- wspierać rozwój tzw. błękitno-zielonej infrastruktury, czyli systemu połączonych parków, zieleńców, ogrodów deszczowych i rowów infiltracyjnych,
- wprowadzać przepisy, które nakazują stosowanie nawierzchni przepuszczalnych przy budowie parkingów i nowych osiedli,
- realizować programy dotacyjne, jak ogólnopolska inicjatywa „Moja Woda”, która wspiera mieszkańców w zakupie przydomowych zbiorników na deszczówkę.
Takie rozwiązania nie tylko przeciwdziałają skutkom suszy, ale też zapobiegają podtopieniom w czasie intensywnych opadów, odciążając miejską infrastrukturę kanalizacyjną.
Zmiana nawyków, która robi różnicę
Dostosowanie się do warunków pogodowych zaczyna się od decyzji podejmowanych w domu. Codzienne działania mogą prowadzić do realnego ograniczenia zużycia wody – i wcale nie trzeba rezygnować z wygody. Co warto wdrożyć?
- Skracanie prysznica o zaledwie dwie minuty to nawet kilkadziesiąt litrów mniej zużytej wody każdego dnia.
- Używanie zmywarki i pralki tylko przy pełnym załadunku to prosty sposób na ograniczenie strat.
- Zastąpienie trawnika roślinami odpornymi na suszę, jak np. szałwia, lawenda czy rozchodniki, pozwala zmniejszyć częstotliwość podlewania.
- Zmiana pory podlewania – najlepiej robić to rano lub wieczorem, gdy temperatura jest niższa i wilgoć wolniej paruje.
Deszczówka – bezpłatna i dostępna dla każdego
Jednym z najłatwiejszych sposobów na ograniczenie poboru wody z sieci jest zbieranie deszczówki. Wystarczy pod rynną postawić zbiornik lub beczkę, by móc wykorzystywać wodę do podlewania grządek, ogrodu czy trawnika. Taka woda jest wolna od chloru i innych substancji chemicznych, dzięki czemu rośliny lepiej ją przyswajają.
Jeśli chcesz pójść krok dalej, możesz zdecydować się na instalację większego systemu, który zbiera wodę z całego dachu, na przykład do zbiornika zakopanego w ogrodzie. Wtedy deszczówka może posłużyć również do mycia auta, narzędzi ogrodniczych albo mebli ogrodowych. To rozwiązanie, które sprawdza się zarówno w domach jednorodzinnych, jak i na terenach wspólnot.
Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, przeczytaj artykuł o tym, jak zagospodarować deszczówkę.
Na zakończenie
Klimat zmienia się na naszych oczach, a ekstremalne zjawiska pogodowe – od upałów po nawałnice – nie są już wyjątkiem, ale stają się normą. Dlatego warto już teraz zacząć działać.
Zmiana powinna zachodzić jednocześnie w wielu obszarach: od decyzji rządowych i miejskich po codzienne wybory każdego z nas. Mądre zarządzanie wodą to inwestycja w przyszłość. Każdy zbiornik na deszczówkę, każda minuta mniej pod prysznicem i każda roślina odporna na suszę to krok w stronę większego bezpieczeństwa wodnego. Nawet niewielkie działania mogą mieć ogromne znaczenie, jeśli podejmiemy je wspólnie.
Źródła:
- Extradom.pl
- Ankieta klimatyczna Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EIB) – 2024-2025
- Informacja o wynikach kontroli – przeciwdziałanie niedoborom wody w rolnictwie – Najwyższa Izba Kontroli
- Zużycie wody na 1 mieszkańca w gospodarstwach domowych – Główny Urząd Statystyczny
- Moja Woda – wsparcie działań realizowanych przez WFOŚiGW - Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - Portal Gov.pl
- Błękitno-zielona infrastruktura. Dlaczego jest tak ważna dla retencji? - Retencja - Portal Gov.pl